odbierz prezent na dobry start

Co mi dał program mentoringowy Kamila Wrzask i Marta Zielińska

Co mi dał program mentoringowy Słowna Agentka

Z tego artykułu dowiesz się m.in.:

• czy w kursie korekty mówi się tylko o przecinkach;
• czy warto robić kolejny kurs językowy;
• jaka metoda nauki się sprawdzi, jeśli jesteś zabiegana;
• jaki element wyróżnia Słowną Agentkę na tle innych programów edukacyjnych.

Niech zgadnę – na pewno przeszło Ci przez myśl, że korekta może być fajnym sposobem na zarabianie. Jeśli nosisz się z tym pomysłem od dłuższego czasu i chcesz już przejść do działania, Twój zapał studzi pewnie seria pytań: od czego zacząć? Uczyć się samodzielnie czy z kursem? Jeśli samodzielnie, to czego uczyć się najpierw? Jeśli z kursem, to z jakim? Możliwości jest sporo i nie dziwię się, jeśli trudno Ci się zdecydować.

Aby trochę ułatwić Ci tę decyzję, zapraszam do wywiadu z kursantkami programu mentoringowego Słowna Agentka. Marta Zielińska i Kamila Wrzask – korektorki i copywriterki – opowiedzą Ci, dlaczego zdecydowały się na kurs i co dzięki niemu zyskały.

Ciekawa? To chwytaj kubek z herbatą i wskakuj do wywiadu!

Spinacz biurowy

Lista najważniejszych wniosków na przyszłość

  • Najbardziej wartościowe kursy to te tworzone na bazie doświadczenia i praktyki.
  • Nie każda korektorka musi być polonistką, a nie każda polonistka – korektorką.
  • Jedyne niewłaściwe pytania to te, których nie odważyłyśmy się zadać.
  • Działaj z tym, co masz, i zmieniaj to, na co masz wpływ.

Przed Tobą:

  • wideo – jeżeli chcesz obejrzeć rozmowę;
  • artykuł – jeżeli wolisz czytanie.

Wersja do oglądania

Wersja do czytania

Ewa Binda: Cześć, tu Ewa Binda. Jestem redaktorką, korektorką, edukatorką i mentorką korektorek. Moimi i Waszymi gośćmi są dwie wspaniałe dziewczyny – Marta Zielińska i Kamila Wrzask. Będziemy mówić o tym, co dał im program mentoringowy Słowna Agentka. To będzie bardzo spontaniczna rozmowa.

Marta – może zacznijmy od Ciebie. Przedstaw się i powiedz, skąd się wzięłaś w Słownej Agentce.

Marta Zielińska: Zawodowo zajmuję się słowami – jestem copywriterką, korektą tekstu też zajmuję się już od jakiegoś czasu.

Skończyłam inny kurs, ale ciągle brakowało mi pewności, że potrafię to robić. Kursy, warsztaty, doszkalanie się, a mimo to ciągle miałam z tyłu głowy: „Jeszcze za mało, jeszcze za mało”. Ja to nazywam ćpaniem wiedzy – że wciąż muszę więcej się uczyć i to dopiero sprawi, że będzie dobrze.

No ale wcale nie było dobrze, bo ciągle wracała ta sama myśl.

I jakoś latem na Facebooku zobaczyłam twoją reklamę. Myślę sobie: „No dobra, kolejny kurs, ale czym on się różni od innych?”.

Nie dawało mi to jednak spokoju i cały czas wracałam do tej oferty. W pewnym momencie powiedziałam sobie: „Dobra, próbuję, czuję, że muszę, że mnie ten kurs woła”.

No i tak właśnie znalazłam się w Słownej Agentce.

To była absolutnie moja najlepsza decyzja zawodowa. Kurs różni się bardzo od wszystkich innych, ale o tym powiemy później.

Bardzo się cieszę. Znałyśmy się już przed Słowną Agentką, prawda?

Marta: Czytałam Twój newsletter, bo już wcześniej zaczęłam go subskrybować.

Działałaś wtedy głównie jako copywriterka?

Marta: Tak. I nie miałam odwagi, żeby nazwać się korektorką. Mówiłam, że „robię korekty”, ale brakowało mi tego dookreślenia siebie. Teraz już nie mam z tym problemu.

To ważne, żeby śmiało mówić, że jesteś korektorką.

Kamila, Ty też jesteś kobietą od pióra i słów, bo zajmujesz się copywritingiem. Pamiętasz, jak to się stało, że przekonałam Cię do Słownej Agentki?

Kamila Wrzask: Ja się zakochałam w Tobie od pierwszego wejrzenia, kiedy zobaczyłam reklamę minikursu poprawnej polszczyzny. Od razu go pobrałam i zrobiłam. Potem szybko kupiłam Misję #Interpunkcję. I wtedy moja miłość rozkwitła na dobre.

Kiedy zrobiłaś kurs dla korektorek, było mi bardzo smutno, bo pomyślałam: „Kurczę, ja nie jestem korektorką, tylko copywriterką, i taki kurs do niczego mi się nie przyda”. W tym samym czasie dostałam chyba ze 3 maile od klientów z pytaniem, czy mogłabym poprawić teksty na ich stronach, zamiast pisać je od nowa.

To, co najbardziej przekonało mnie w Twojej reklamie, to to, że nie chodziło wyłącznie o korektę – i to korektę literatury – tylko o cały pakiet biznesowy, czyli nastawienie, aspekty prawne. Wiedziałam, że prędzej czy później to mi się przyda, bo myślałam już o własnej firmie. Zdecydowałam się w ostatnich chwilach przedsprzedaży – i nie żałuję.

Można powiedzieć, że trafiłyśmy na siebie we właściwym momencie Waszego życia.

Czy na początku miałyście wątpliwości, czy po prostu wiedziałyście, że ta reklama pojawiła się Wam nie bez przyczyny?

Marta: Kupiłam kurs z lekkim niepokojem, że być może kupuję coś, co już mam.

Wcześniejsze kursy polegały na całkowitym skupieniu się na poprawności językowej. Kiedy zaczęłam poznawać Słowną Agentkę, to moja pierwsza myśl brzmiała: „Kiedy ja zdążę to wszystko zrobić?”. Tego naprawdę jest bardzo dużo i przyznaję się, że jeszcze nie skończyłam. Dołączyłam w przedsprzedaży i dostałam lekcje z Misji #Interpunkcji, więc mogłam troszeczkę ponadrabiać.

Ogromną wartością były dla mnie materiały o podejściu biznesowym, zmianie mindsetu i obalaniu przekonania, że na tym nie można zarabiać.

Ja nie wierzę w przypadek, więc wiem, że to się stało we właściwym momencie. Podejrzewam, że gdybyś wyszła z tą ofertą kilka miesięcy wcześniej, to nawet nie zwróciłabym na nią uwagi, a wtedy było mi to potrzebne.

Byłaś gotowa. Cieszę się, że przyciągam właśnie takie dziewczyny i że postrzegają kurs jako inwestycję.

A jak było z Tobą, Kamila? Czy od początku wiedziałaś, że to strzał w dziesiątkę?

Kamila: Z każdym kolejnym tygodniem przekonywałam się, że to było to. Kurs już mi się zwrócił, choć jeszcze nie przerobiłam całego, bo naprawdę wiedzy jest ogrom. W pewnym momencie musiałam zdecydować, czy bardziej idę w lekcje biznesowe, czy skupiam się na korektach. Byłam akurat w takim momencie, że lekcje biznesowe były mi dużo bardziej potrzebne.

Najbardziej pomagało mi to, co często powtarzałaś: nie musimy się czuć gotowe, żeby zacząć działać.

Chyba nigdy nie będziemy się czuły w 100% gotowe – zawsze będzie jakiś kurs do przerobienia, jakaś jedna rzecz do zrobienia, zawsze będzie coś, co może nas blokować. Dzięki lekcjom potrafimy jednak odsunąć te blokady na bok i działać z tym, co już mamy. To było najważniejsze, co pomogło mi pójść do przodu.

Dużo mówimy o odwadze wewnętrznej. Przemycam to w swoich materiałach, ale tę kwestię poruszają również ekspertki w programie – Emilia Wojciechowska i Ewa Gadomska.

To lekcje z pozoru zupełnie niezwiązane z korektą, ale wierzę, że są potrzebne, aby stworzyć pełny obraz prowadzenia biznesu korektorki.

Kamila, czy możesz jeszcze rozwinąć tę myśl, że Słowna Agentka już Ci się zwróciła?

Kamila: Skierowałaś do mnie klienta, który skierował do mnie klienta, który skierował do mnie następnych klientów. 😉

Co więcej, ci klienci zostają ze mną na dłużej, więc rozwijam swój biznes.

Muszę zaznaczyć, że gdy decydowałam się na Słowną Agentkę, była to dla mnie duża kwota. Musiałam pomyśleć, czy naprawdę tego potrzebuję, czy to tylko moje chwilowe widzimisię. Ale naprawdę było warto.

Wielokrotnie byłam w podobnej sytuacji, że kupowałam programy osób, do których coś mnie magicznie przyciągało. I chociaż są to często inwestycje po kilka tysięcy złotych, to ja po prostu wiem, że chcę być bliżej osoby, którą cenię, która jest kilka kroków przede mną i od której mogę się uczyć. To jest dla mnie niewyobrażalna wartość. 

W czasie Słownej Agentki jedna z uczestniczek, Karolina, znalazła grafikę z tekstem: „Gotowość to nie uczucie, ale decyzja”. 

Chodzi o mindset związany z tym, żeby działać. No i co z tego, że jeszcze jesteście w trakcie programu? To nie jest program trwający 4 miesiące, poza tym każda osoba uczy się we własnym tempie. 

Powiedzcie, jak sobie radzicie z opanowywaniem materiału, który – nie ukrywam – wymaga sporego zaangażowania. Ja na tym etapie programu motywuję Was mailowo.  Macie plan lub radę dla innych?

Marta: Ja słaba jestem, jeśli chodzi o planowanie. Założyłam sobie natomiast, że każdego dnia będę przerabiać jedną lekcję lub dwie, nawet jeśli nie mam czasu usiąść do tego na dłużej.

Materiał jest podzielony na krótkie odcinki, więc to nie jest tak, że każdego dnia trzeba wygrzebać godzinę czy dwie i wkuwać, wkuwać, wkuwać.

Poza tym jest bardzo przystępnie napisany i dobrze przygotowany; nie trzeba doczytywać niczego nigdzie indziej, żeby zrozumieć, o co chodzi.

Właśnie to jest ważne – żeby małymi krokami iść do przodu i żeby pasek postępu cały czas się zwiększał. Chciałam, żeby lekcje były krótkie i wciągające. 

Kamila, Ty też codziennie zaglądasz do Słownej Agentki?

Kamila: Tak, mój plan noworoczny to codziennie odhaczyć jedną rzecz na pasku postępu, który bardzo fajnie pokazuje, że idę do przodu.

Ja obrałam taką taktykę, że usunęłam wszystkie aplikacje z ekranu głównego na telefonie i zostawiłam tylko Słowną Agentkę.

Zrezygnowałam też z subskrypcji Storytela, więc teraz zamiast audiobooka lub podcastu puszczam sobie jedną lekcję Słownej Agentki. Jeśli myję łazienkę, to wtedy trzy, bo to zawsze dłużej trwa.

Potem pobieram prezentację – one też są krótkie – tak że to szybko idzie. Dłuższe lekcje, korekty czy inne rzeczy do samodzielnej pracy po prostu wpisuję w kalendarz. Najczęściej siadam do nich w weekend, bo wtedy mam godzinę, dwie, żeby nad tym popracować.

Zakładałam, że większość dziewczyn będzie mieć wolny weekend, dlatego w programie zawsze tydzień zaczyna się od piątku i zamiast wyjścia na miasto jest Słowna Agentka. 🙂

Czy podczas przerabiania materiału przeżywacie jakieś fajne chwile? Kurs umila Wam czas nawet przy sprzątaniu łazienki?

Kamila: Za każdym razem, kiedy słucham lekcji Emilii Wojciechowskiej, to mam coś takiego: „Ojejku, ona mówi teraz do mnie, ja naprawdę muszę to zrobić w tym momencie!”, bo faktycznie trafia w sedno. Dotyka spraw, które są dosyć uniwersalne i wydaje mi się, że nawet ktoś, kto nie myśli o własnym biznesie ani o korekcie, znalazłby w tych lekcjach bardzo dużo dla siebie. To bardzo fajne, bo otwiera oczy i daje kopa do działania. Pokazuje, że naprawdę się da, na dodatek niezwykle łatwo i niskim kosztem.

Emilia mówiła też o takich kwestiach, jak krytyk wewnętrzny, perfekcjonizm, syndrom oszusta. To takie sprawy, które w zawodzie korektorki bardzo mocno ujawniają się podczas pracy. I nie chodzi tylko o dziewczyny, które dopiero zaczynają, ale też o takie specjalistki jak Wy, które już od jakiegoś czasu mają zlecenia. To dotyczy wszystkich. Bardzo się cieszę, że te lekcje były dla Was wspierające.

Powiedzcie, jakie były najmilsze chwile w trakcie trwania program. Takie, które teraz szczególnie wspominacie.

Marta: Dla mnie fajną historią było dobieranie się w pary. Bardzo dobrze trafiłam, do tej pory jesteśmy w kontakcie. Ewelina, pozdrawiam! Wciąż współpracujemy i staramy się sobie pomagać. Ewelina jest na początku drogi i dzięki temu, że ja jestem już na troszkę innym etapie, to mogę jej w pewnych sprawach pomóc. Ale sama też się od niej uczę, bo jest niesamowicie uważna. To było dla mnie przeżycie, które do tej pory wspominam – znalazłam kogoś, z kim od razu tak fajnie zarezonowało.

Druga sprawa to historia pod tytułem: „Wyślijcie swoje oferty”. Do tej pory jeszcze tego nie zrobiłam. 🙂

 Wyznaczyłaś sobie deadline?

Marta: Nie wyznaczyłam deadline’u, ale przyznaję, że jest to spowodowane tym, że ciągle coś się dzieje, ciągle robię jakieś zlecenia. Podobno dobrze jest mieć wymówkę, więc ja ją mam. Ale zrobię to zadanie, bo to poszerzenie swojej strefy komfortu. Nie lubię mówić o „wychodzeniu”, lubię mówić o „poszerzeniu” strefy komfortu. Dla mnie oznacza to zrobienie czegoś, czego wcześniej nie robiłam, bo tak mi się w życiu złożyło, że klienci docierali do mnie przez polecenia, nigdy nie musiałam sama się o nich starać. Spróbuję i zobaczę.

Świetnie, że umieściłaś w kursie takie ćwiczenie, to motywacja do tego, żeby wyjść i się pokazać.

Założyłam też profil na LinkedInie.

Super, czyli zaczynasz tworzyć swoją sieć kontaktów.

Moim zamiarem było pokazanie, że skoro jeden raz coś zrobiłaś, to znaczy, że jesteś w stanie zrobić to drugi raz, trzeci, czwarty, piąty… I nie potrzebujesz do tego mnie, jesteś samodzielna. O to mi chodziło.

Kamila, wiem, że Ty też znalazłaś świetną partnerkę, która wspomaga Cię drugą parą oczu. Pozdrawiamy Iwonkę!

Kamila: Ojejku, Iwona wspomaga mnie na wszystkie możliwe sposoby, tak że dziękuję. To było niesamowite, bo trochę się wystraszyłam tego zadania. Z jednej strony się ucieszyłam, bo mówię: „Tak, ja bardzo potrzebuję takiej osoby”. Zresztą myślałam o tym już nie raz, bo wcześniej moje teksty sprawdzał tylko mąż, a ja potrzebowałam do tego zawodowca. Wystraszyłam się, że zatrudnię jakąś osobę i się nie zgramy – albo zacznie mi wszystko poprawiać, albo nie będzie czegoś widziała.

Okazało się, że Iwona jest niesamowita i ma wszystko, czego szukałam – dobre oko i cierpliwość do moich literówek i innych błędów. Wspiera mnie we wszystkim, co robię, i we wszystkich pomysłach, na jakie wpadam.

A jeśli chodzi o inne fajne momenty w czasie Słownej Agentki, to jeden z lepszych był taki, kiedy miałyśmy sobie wydrukować afirmację i powiesić w jakimś miejscu. Tekst brzmiał: „Jestem wyjątkowa i osiągam to, na czym mi zależy”. Mam 3 córki i one bardzo się ucieszyły, że też mogą tak sobie powtarzać, ale było im przykro, że mój mąż nie mógł tak powiedzieć, mimo że to robił. 😉 Zrobiły mu więc osobny plakat z napisem: „Jestem wyjątkowy i osiągam to, na czym mi zależy” i powiesiły obok na lodówce.

Poza tym córki uczestniczyły ze mną w kursie. Podczas sesji mentoringowych ja rozkładałam laptopa, a one przynosiły kolorowanki, kredki, mazaki i przez te 3 godziny siedziałyśmy przed komputerem i spędzałyśmy razem czas, słuchając.

Super! W trakcie każdej sesji starałam się nie tylko odpowiadać na zgłoszone pytania, ale również dodawać elementy mentoringowe i motywacyjne. Cieszę się, że Twoje córki też mogły tego podsłuchać. Pamiętam, jak wrzuciłaś na naszą grupę to rozczulające zdjęcie lodówki z odręcznymi dopiskami Twoich córek. 

Powiedzcie, czy były jakieś trudne momenty – takie, kiedy myślałyście: „O Boże, w co ja się wpakowałam, chcę stąd uciekać”.

Marta: Nie było takiego momentu, chociaż zdarzyło mi się coś takiego w innych programach. Za to był moment: „Ojej, kończy się”. I smutek. Może to dziwnie zabrzmi, ale poczułam, że jestem uzależniona od bycia w programie i od relacji, które tam powstały, oraz od całej atmosfery, która się z nim wiązała.

Na szczęście w pewnym sensie ciągle jesteśmy razem, bo dostajemy od Ciebie maile, część z nas jeszcze przerabia materiał, więc to jeszcze nie koniec.

Czyli podobieństwo do Netflixa jest uzasadnione. 🙂

Kamila: Ja miałam ciężki moment. Na początku było super. Przerobiłam pierwsze 3 kroki, bo były już dostępne na platformie, a potem co tydzień było tego coraz więcej. Starałam się robić wszystko na bieżąco, ale w pewnym momencie nie dałam rady, bo było tego za dużo.

Z jednej strony wiedziałam, że mam na to czas, z drugiej – że mam tyły w porównaniu do innych uczestniczek. I się przeraziłam.

To był właśnie ten moment, kiedy musiałam zadecydować, na czym mi zależy. I super, bo jechałam potem równo z lekcjami biznesowymi i krok po kroku budowałam swoją wizję tego, jak bym chciała pracować.

Po prostu przeskoczyłaś do tych kroków, które Cię interesowały. Właśnie dlatego stworzyłam plan działania, w którym zaznaczyłam, na czym się skupić. Były tam takie elementy jak sesja mentoringowa, zadania do korekty i zadanie specjalne w grupie na Facebooku.

Ale wiem, że być może trudno było zerwać z myśleniem, że trzeba od razu zrobić wszystkie udostępnione lekcje. Dlatego starałam się Wam przypominać: „Spokojnie, możecie swobodnie korzystać z programu i przeskakiwać ruchem konika szachowego”.

Dziewczyny, powiedzcie, jaką radę dałybyście osobie, która się zastanawia: „Nie wiem, czy potrzebuję tego kursu, przecież mam już niejeden na swoim koncie” albo ma inne wątpliwości. Czym się kierować w momencie podejmowania tej decyzji?

Marta: Przede wszystkim jeśli ktoś szuka programu, który nie będzie się skupiał tylko na poprawności językowej, ale szuka wsparcia i kogoś, kto przeprowadzi go przez proces dochodzenia do samodzielności, to jak najbardziej polecam.

To, co bym radziła, to po prostu działać i próbować, nie czekać. Najwyżej nie wyjdzie raz, drugi, trzeci, ale w końcu się uda i w końcu będzie dobrze. Gdybym dzisiaj podejmowała decyzję, to podjęłabym taką samą – przystąpiłabym do programu.

Mimo skorzystania wcześniej z innych kursów korektorskich, nie czuję, że były to wyrzucone pieniądze. Bo to tu poczułam, że ja – mimo że nie jestem polonistką – też mogę się nazywać korektorką, mogę to robić zawodowo, mogę brać za to pieniądze.

Jeśli szukacie czegoś, co Was zmotywuje, a nie tylko da Wam wiedzę językową, i szukacie programu, który doda Wam pewności siebie – to jest zdecydowanie to miejsce.

Dziękuję, roztapiam się pod wpływem ciepła twoich słów.

Kamila, a jak Ty to postrzegasz teraz z perspektywy czasu?

Kamila: Ja myślę, że program nie jest dla osób, które nie lubią nic robić, wolą siedzieć w swoim ciepełku i przykryć się kołderką, a stan obecny jest dla nich najbardziej pożądany i nie chcą niczego więcej.

Jeśli chcą jednak chociaż odrobinę czegoś więcej, to przyznam, że w moim przypadku zmieniło się prawie wszystko. Ja od zwykłej copywriterki mającej niewiele zleceń, gdzieś tam w jakiejś agencji, przeszłam dzięki programowi krok po kroczku do tego, kim jestem dzisiaj – mam własną firmę, buduję markę osobistą, sama zdobywam klientów, pracuję na własny rachunek, według własnych zasad, tak jak ja chcę. I nie zrobiłabym tego wszystkiego teraz, gdyby nie ten program, bo musiałabym szukać wiedzy w internecie w różnych miejscach i w ogóle nie doszłabym do pewnych informacji. Nie wiedziałabym, jak przeklikać sobie samodzielnie stronę internetową czy w jaki sposób zrobić sobie zdjęcie profilowe do mediów społecznościowych. Nie wiedziałabym mnóstwa rzeczy związanych z umową i z tym, jakie mam opcje prowadzenia działalności.

To ogrom wiedzy, która pomaga budować biznes krok po kroczku, a przy tym jest też cały ten korektorski „bebrand”. 🙂 A przecież są jeszcze lekcje językowe, bo Ewa jest korektorką i skupiamy się na korekcie. Ale tak naprawdę ten kurs może się przydać i wirtualnym asystentkom, i copywriterom, i ludziom działającym ze słowem na co dzień. Myślę, że też nauczycielom, nawet akademickim – też mogliby wynieść dla siebie bardzo dużo wiedzy. A ta wiedza jest w jednym miejscu i podana w bardzo przystępny sposób.

Kamila, wymieniłaś różne zawody, a ja dodam, że liczną grupą zawodową w 1. edycji były tłumaczki. Były też polonistki, osoby zupełnie niezwiązane z językiem, osoby pracujące w bibliotekach, archiwach. Ich wspólną cechą była gotowość do nauki, rozwoju i zmiany tego „teraz”, które bardzo je uwierało. Chciały prostu coś zmienić i wiedziały, że to zależy od nich. Tak jak mówiła Marta – z dnia na dzień nie osiągnie się sukcesu i niekoniecznie uda się za pierwszym razem. Ale kurs to taka Formuła 1 prowadząca szybciej do celu.

To naprawdę spontaniczna rozmowa i nie mówiłam dziewczynom, co mają powiedzieć. To wypływa prosto z ich serc. Na stronie Słowna Agentka znajdziecie dużo opinii innych kursantek.

Jestem naprawdę bardzo wdzięczna za te słowa. To dowód, że program działa – i to na różnych obszarach. Dla mnie to bardzo ważne, że to nie tylko nauka stawiania przecinków czy robienia korekty w trybie śledzenia zmian, ale też zmiany życiowe. Robicie coś nowego, odważyłyście się na zmianę i po prostu działacie.

Czy możecie opowiedzieć, jak łączycie copywriting i korektę?


Marta: Chciałabym powiedzieć coś osobom rozważającym pracę jako copywriterki lub korektorki. Jeśli podobnie jak ja nie jesteście polonistkami, to nie dajcie sobie wmówić, że nie możecie tego robić. Słyszałam z każdej strony, że nie powinnam się tym zajmować, często nawet z kpiącymi komentarzami, że „polonistycznych studiów nie masz”. A jednak to robię. Jestem z wykształcenia kosmetologiem i pracuję jako korektorka i copywriterka i wiem, że można.

Tu nie chodzi tylko o nauczenie się poprawności językowej, za tym idzie jeszcze dużo innych rzeczy. Można być świetnie wykształconym polonistą, a w ogóle nie czuć tego tematu i nie pracować w korekcie.

Wyciągam z tego wniosek, że jako osoba po kosmetologii od razu masz świetną niszę jako copywriterka.

Marta: Tak, pracuję jako copywriterka przede wszystkim w branży zdrowie i uroda i troszkę też w branży samorozwoju i ezoterycznej. Możecie pisać o wszystkim, jeśli chcecie, ale to nie jest konieczne, możecie też znaleźć swoją niszę, wyspecjalizować się w niej i być dobre w czymś konkretnym.

Podczas Słownej Agentki zachęcałam do takiego rachunku sumienia i przypomnienia sobie, co się robiło w życiu, jakie się ma zainteresowania i doświadczenia z przeszłości, żeby przekuć to wszystko w swój atut.

Kamila: Wrzucę jeszcze swoje trzy grosze, bo jestem po studiach polonistycznych i wcale nie uważam, że jeśli ktoś ma takie wykształcenie, to w Słownej Agentce nie znajdzie nic dla siebie. Znajdzie – i to bardzo dużo. Myślę, że żadne studia nie przygotują do tego zawodu tak, jak ten kurs.

Wiedza jest podana rzetelnie, w mniej wydumany sposób, lekcje są bardzo przystępne, proste i naprawdę poszerzają wiedzę, którą ma się po studiach. Jako polonistka znalazłam bardzo wiele rzeczy, które były dla mnie zaskoczeniem.

Może dlatego, że zawarłam tutaj punkt widzenia praktyka.

Kamila: Być może tak.

Starałam się unikać trudnego języka. Chociaż pamiętam sesję mentoringową, na której padło pytanie o przecinek po frazach z imiesłowem przymiotnikowym. Wrzuciłam Wam wtedy screen z podręcznika i był to fragment, który trzeba było przetłumaczyć sobie ze słownikiem językoznawczym. Chciałam jednak unikać czegoś takiego, żeby wszystko było zrozumiałe i łatwe do przyswojenia.

Pamiętam, że miałam wiele takich momentów, że zastanawiałam się nad jakimiś programami: „Dołączyć teraz, a może poczekać?”. I się okazywało, że albo program został wycofany, albo zmieniał formułę na taką, która już mi nie odpowiadała.

Macie podobne doświadczenia?

Marta: Tak, ja miałam takie doświadczenie. Osoba, która organizowała szkolenie online, z różnych powodów życiowych wycofała się i zniknęła ze świata wirtualnego. Do tej pory nie wiemy, co tak naprawdę się dzieje, i nie wiemy, czy wróci, czy to szkolenie będzie kontynuowane, w jakiej formie. Życie się zmienia i różnie może być. Miałam więc taką przygodę, że pomyślałam: „Nie teraz, to za pół roku”, no i za pół roku już tego nie było.

Mam czasami tak – to prozaiczna sytuacja – że spodoba mi się w sklepie jakaś sukienka, ale myślę sobie: „Hmm, czekam jeszcze” i za dwa dni sukienki już nie ma. Oczywiście, to zupełnie inna skala inwestycji, chociaż na pewno są sukienki w takiej cenie jak wejściówka do Słownej Agentki. Ale sukienka nie pomoże w zarabianiu… no może trochę w zdobyciu pewności siebie. 😉

Dążę jednak do tego, aby pewność siebie nie wynikała z oceny innych i tego, co jest na zewnątrz, tylko żeby wypływała z naszego wnętrza.

Ja sama oraz Agnieszka Kowalska i Emilia Wojciechowska mówimy w Słownej Agentce o tym, że jako właścicielki firm – nawet kiedy dopiero stawiacie pierwsze kroki – naprawdę możecie zaprojektować sobie własny biznes. Tak jak wspomniałaś, Kamila – Ty stworzyłaś wizję biznesu na podstawie tego, co jest dla Ciebie ważne. Podpisuję się pod tą postawą.

Nieważne, jakie są okoliczności: inflacja, drożejący prąd i paliwo – bo na to nie mamy wpływu. Pytanie: na co mamy wpływ? Między innymi na swój rozwój.

Czy chcecie coś dodać?

Kamila: Ja chciałam powiedzieć o relacjach. Ta tak zwana grupa rówieśnicza – mówię tak, bo jesteśmy w różnym wieku i znajdujemy się w różnym momencie życia – jest niesamowitym doświadczeniem i wsparciem. Poznałam fantastyczne dziewczyny, które nieraz mi pomogły, kiedy musiałam dowiedzieć się czegoś na już. Tak że naprawdę to było coś niesamowitego. Było to dla mnie pierwsze miejsce w sieci, w którym cała społeczność była życzliwa.

Marta: Tak, ja nawet napisałam w którymś momencie na grupie, że bardzo się cieszę z tego miejsca, z tego, kim się stałyśmy jako grupa. Mam podobne doświadczenia jak Kamila – to jedyna grupa, w której można było zadać każde pytanie, nawet podstawowe, i nie spotykało się to z lawiną krytyki ani krytykanctwa, czy nawet nienawiści. Przyjęłyśmy, że jesteśmy na różnych etapach, że niektóre osoby dopiero się uczą i to, co dla nas jest oczywiste, dla nich może być w danym momencie problemem. Można sobie po prostu pomóc i odpowiedzieć.

Ja też uważam, że jedyne niewłaściwe pytania to te, których nie odważyłyśmy się zadać.

W 1. edycji połowa dziewczyn już miała doświadczenia korektorskie i kursy korekty na koncie. Druga połowa to były „świeżynki”, które dopiero stawiały pierwsze kroki. Myślę, że dla osób, które zaczynały, dziewczyny wiedzące już coś więcej stanowiły wartość dodaną, bo mogły je wesprzeć i coś podpowiedzieć. Oczywiście to nie jest tak, że dziewczyny wykonywały za mnie pracę, ale na pewno było to ważne wsparcie rówieśnicze.

Pamiętam, Marta, że napisałaś w swojej opinii, że dla Ciebie jako osoby z doświadczeniem niezwykłe było obserwowanie, jak te „świeżynki” robiły różne odważne ruchy, np.: „O kurczę, Klaudia dopiero zaczęła stawiać pierwsze kroki w korekcie, a już ma zlecenia w trakcie programu”. 🙂 To jest naprawdę niesamowite.

Marta: Dziewczyny odważyły się zrobić to, na co ja się na początku nie odważyłam. Uważałam, że nie mogę zacząć działać, bo muszę się jeszcze czegoś douczyć, zrobić kolejny kurs. A dziewczyny zaczęły działać z tym, co miały, i zrobiły najlepszą rzecz, jaką mogły zrobić. To sprawiło, że mnie też było łatwiej podejmować takie decyzje.

Macie swoje strony w internecie: Marta Zielińska – Daję Słowa, Kamila Wrzask – Słowa Klucze, strona jeszcze w budowie. Jesteście też na Facebooku i LinkedInie.

Dziękuję Wam bardzo, dziewczyny, za niesienie dobrej nowiny. 😉 Czy macie jakieś słowo na koniec?

Marta: Działajcie, nie bójcie się, nie czekajcie, nie na jutro, nie na za rok, za miesiąc, działajcie teraz.

Kamila: A ja obiecałam, że będzie coś lepszego niż na Netfliksie, więc jeśli komuś się podobał serial z Profesorem w roli głównej – „Dom z papieru” – to uwierzcie mi, że Ewa jest o wiele lepsza w tym, co robi, i ładniejsza niż Profesor.

Konwencja Netflixa jest mi bliska – mamy zapowiedzi kolejnych lekcji, niespodziewane materiały, różne hasła, ułatwiacze, zagrzewacze do boju, ale też zwolnienia lekarskie i tego typu rzeczy.

Kamila: A na samym końcu deszcz pieniędzy.

Tak, tego się trzymajmy. I przede wszystkim przekonanie, że się da i żeby działać teraz, bo to, co teraz zaczniemy robić, będzie miało wpływ na to, jaka będzie nasza przyszłość. Już w tym momencie podejmujemy decyzję o samych sobie w przyszłości. I to naprawdę nie ma znaczenia, jaka jest sytuacja gospodarcza w Polsce i na świecie i tak dalej. Wszystko jest w naszych rękach.

Wierzę w to, bo mam przykłady dziewczyn, które wskakiwały na pokład dzięki temu, że potrafiły znaleźć osobę, która je wesprze, albo poprzesuwać różne wydatki. Dlatego wierzę, że jeżeli czegoś bardzo chcecie, to znajdziecie sposób, żeby to dostać. Żeby znaleźć się w tym miejscu, gdzie chcecie się znaleźć. Dziękuję bardzo, dziewczyny. Trzymam kciuki za wszystkie Wasze teksty, kontakty z klientami i docieranie do osób, z którymi chcecie współpracować.

Kartka

Wiedza językowa to tylko jedna z cegiełek Twojej kariery korektorskiej.

Jeśli szukasz programu, który pozwoli Ci zbudować solidne biznesowe fundamenty, Słowna Agentka będzie idealnym wsparciem.

Kliknij grafikę poniżej, aby przeczytać więcej opinii kursantek i poznać szczegóły programu.

Opinie czterech kursantek
Ewa Binda autorka artykułu
Rozmowę przeprowadziła

Ewa Binda

Jestem korektorką, redaktorką i edukatorką.

Tworzę kursy, które są czymś więcej niż tylko zbiorem regułek – budujemy z kursantkami wspierającą społeczność, w której pracujemy nad motywacją, przekonaniami i odwagą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Tak, chcę otrzymać prezent! Cokolwiek.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Chcesz, żeby Twój tekst był zniewalająco obłędny?
Chętnie przygotuję dla ciebie ofertę.