PREMIERA: KOREKTORSKI TRENING INTERPUNKCYJNY

Ewa Binda i Agnieszka Lorek rozmawiają o starcie w korekcie tekstów

Znasz się na języku polskim – czy brakuje Ci czegoś jeszcze do kariery w korekcie?

Z tego artykułu dowiesz się m.in.:

• czy nauczysz się czegoś nowego z kolejnego kursu, skoro masz już jeden za sobą;
• czy korzystanie ze słowników to bułka z masłem;
• czy możesz oferować usługi polskim klientom, gdy mieszkasz za granicą.

Może Cię zaskoczę, ale świetna znajomość języka polskiego to dopiero połowa sukcesu w karierze korektorki.

Pomyśl nad tym przez chwilkę: co z tego, że świetnie rozróżniasz rodzaje przydawek i stawiasz przecinki z laserową precyzją, jeśli… boisz się mówić o tym głośno i proponować klientom swoją pomoc?

Nawet najsprawniejsza korektorka szybko straci serce do pracy, jeśli na jej skrzynkę nie wpadają zapytania o ofertę. 

Domyślasz się, co jest tym elementem, który z korektorki-amatorki robi korektorkę-zawodowca? To wiedza o podstawach prowadzenia biznesu!

I właśnie tego szukała Agnieszka Lorek – korektorka i kursantka programu mentoringowego Słowna Agentka.

Czuła się bardzo pewnie w kwestiach językowych (ukończyła już jeden kurs korekty), ale w kwestiach okołobiznesowych panowały wątpliwości okraszone niewspierającymi przekonaniami.

Ciekawi Cię, jak wyglądała jej droga do sukcesu?

Wskakuj do wywiadu i zainspiruj się historią Agnieszki.

Spinacz biurowy

Lista najważniejszych wniosków na przyszłość

  • Praca korektorki polega nie tylko na znajomości języka polskiego, lecz także na znajomości zasad prowadzenia biznesu.
  • Sprzedaż własnych usług przestanie Cię przerażać, gdy zdasz sobie sprawę, że to pomaganie innym.
  • Twoja pewność siebie jest cenna dla Twoich klientów – dzięki niej realizujesz zlecenia szybciej i sprawniej.
  • Możesz świadczyć usługi klientom mieszkającym w Polsce, nawet jeżeli sama mieszkasz za granicą.

Wersja do oglądania

Wersja do czytania

Ewa Binda: Jest ze mną dzisiaj Agnieszka Lorek, uczestniczka drugiej edycji programu mentoringowego Słowna Agentka.

Twoja przygoda ze Słowną Agentką zaczęła się już jakiś czas temu. Czy wciąż pamiętasz pragnienia, które towarzyszyły Ci w momencie dołączenia do programu? Dlaczego postanowiłaś szukać czegoś dla siebie w zakresie redakcji korekty?

Agnieszka Lorek: Byłam już po jednym kursie korektorskim, ale dołączyłam dlatego, że bardzo interesowały mnie tematy okołobiznesowe. Wiedzę językową już miałam, ale szukałam wiedzy z zakresu prowadzenia biznesu. Oczywiście się nie zawiodłam. Właśnie tego brakowało mi w mojej pracy i znalazłam to, czego szukałam. Lekcje biznesowe bardzo mi pomogły, bo dzięki nim pozbyłam się paru niewspierających przekonań. Dzięki Tobie wiem, że sprzedaż to pomaganie.

Które elementy okołobiznesowe najbardziej Cię pociągały w programie Słownej Agentki?

Oferta. Chociaż miałam ją zrobioną, przygotowałam ją całkowicie po omacku. Nie wiedziałam, co powinno się w niej znaleźć, a dzięki Słownej Agentce wszystko punkt po punkcie rozpisałam i myślę, że jest teraz dużo bardziej profesjonalna. 

Poza tym do Słownej Agentki przekonała mnie Misja #Interpunkcja. Gdy dołączyłam do tego kursu, byłam bardzo zaskoczona, jak dużo kryje się w nim wiedzy. Potem każdy kurs porównywałam do Misji i… każdy wypadał blado. To był ogrom wiadomości, i to tylko z jednego obszaru wiedzy językowej. 

Słowa Agentka to coś więcej. Zdecydowałam się na ten program, bo wiedziałam, że się nie zawiodę.

Czyli to, co już miałaś, to wiedza językowa, ale postanowiłaś obudować ją kolejnymi elementami.

Jeśli chodzi o wiedzę językową, to uczyłam się wcześniej z innego kursu, ale dzięki Twojemu programowi znacznie tę wiedzę poszerzyłam. Na początku ilość wiedzy i materiałów mnie przetłoczyła. To było wspaniałe i przerażające jednocześnie, że mogę się tak dużo nauczyć.

To jak rollercoaster: z jednej strony cieszysz się z tego, ile otrzymujesz, ale z drugiej strony nie wiesz, co z tym teraz zrobić.

Lekcje są podane w małych porcjach i można je łatwo odhaczać. Wystarczy poświęcić 10 minut dziennie, żeby przerobić sobie chociaż jedną lekcję, nawet jeśli nie ma się czasu.

Metoda małych kroków w kierunku zapełnienia paska postępu. Ale on wcale nie musi wynosić 100%, żebyśmy zobaczyły rezultaty.

Jakie miałaś obawy, zanim dołączyłaś do programu?

Bałam się, że nie podołam i nie pogodzę nauki z obowiązkami domowymi i zawodowymi, bo program jest bardzo obszerny. Martwiłam się też, czy w ogóle mi się przyda, skoro byłam już po innym kursie. 

Okazało się, że bardzo się przydał.

Jak podsumujesz rezultaty, które dostrzegasz w swoim życiu po dołączeniu do Słownej Agentki?

Czuję się pewniejsza siebie jako korektorka. Już nie dręczy mnie tak bardzo syndrom oszusta. Pewniej proponuję zmiany i nie pytam autorów o każdą najdrobniejszą poprawkę, tylko po prostu wprowadzam je do tekstu, a jednocześnie dbam o styl. Pomogły mi w tym lekcje mentoringowe z nastawienia.

Powiedziałaś, że poprawiasz teksty z pewnością siebie i nie komentujesz każdej zmiany – czy to wpłynęło na czas realizacji zleceń?

Zdecydowanie. I zdarza mi się nawet zaczynać współpracę bez proponowania próbki. Jestem już na tyle pewna siebie, że wiem, że nie muszę tego robić.

Często myślimy, że tylko na podstawie próbki pokażemy, co potrafimy. Tak naprawdę możemy pokazać swoją wartość za pomocą różnych innych elementów, np. dzięki ofercie. Ty odmieniłaś swoją dzięki wskazówkom ze Słownej Agentki.

Próbka się przydaje, gdy ktoś oddaje tekst do korekty po raz pierwszy i zupełnie nie wie, jak to wygląda. Ale czasami szybciej jest przejść od razu do pracy.

Wspominałam Wam w czasie programu, że ja wykonałam w swoim życiu zawodowym bodajże dwie bezpłatne próbki. To naprawdę nie jest konieczne. 

Na co dzień mieszkasz za granicą. Czy świadczysz usługi w języku polskim, a może nie tylko? Gdzie są Twoi klienci?

Moi klienci są w Polsce, a jeśli ktoś zgłasza się z zagranicy, to bardzo często jest to Polak. Jest wtedy dużo łatwiej z płatnościami, np. przez PayPal. Nie chcę proponować przelewu zagranicznego, bo to wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Świetnie, że znalazłaś rozwiązanie dobre i dla siebie, i dla klienta. Upada mit, że nie można świadczyć usług dla klientów w Polsce, kiedy mieszka się za granicą.

Jaki moment ze Słownej Agentki wspominasz najmilej?

Nasze spotkania, bo były bardzo motywujące i zawsze dawały duży skok energii. Po tych spotkaniach chciało się działać i miało się uśmiech na twarzy.

Starałam się wysyłać Wam takie czułe kopniaki do działania, ale w istocie ważne było to, co Wy zrobicie z tym dalej – czy sięgniecie do materiałów, czy nie.

Bardzo cenne były też korekty na żywo, w których omawiałaś, jak robisz korektę i redakcję. To było spojrzenie z zupełnie innej strony i dało mi do myślenia. Wiele się dzięki temu nauczyłam.

Myślę, że jako redaktorki mamy mało okazji, żeby poznać inny sposób rozumowania. Chodziło mi m.in. o to, żebyście zobaczyły, że ja też korzystam ze źródeł, nie wiem wszystkiego, zatrzymuję się w trakcie pracy, sprawdzam, zmieniam decyzje.

To mi pomogło, bo nie wyrzucałam sobie, że coś po raz kolejny poprawiam, albo że do czegoś wracam. To nawet dobrze, bo przecież mogę poprawić coś na lepsze. Nie ma się czym przejmować, bo nawet ktoś tak doświadczony jak Ty tak robi, i to jest OK.

Mile wspominam olśnienia, których doznawałam dzięki współpracy z Wami: kiedy wskazywałyście rzeczy, o których nie pomyślałam. To była prawdziwa burza mózgów, praca grupowa. Byłam przewodniczką, która stworzyła dla Was ten proces i prowadziła Was przez niego, ale byłam też zwykłą osobą, która ma prawo się mylić – tak jak każda z Was.

Cieszę się, że czułaś, że ten przykład idzie z góry: możemy się mylić, możemy zmieniać zdanie, możemy pracować na większym luzie. Nie zawsze jest oczywiste, czy trzeba coś zmieniać, czy nie. Dużo zależy od stylu. 

Powiedz, jak wygląda teraz Twoja codzienność.

Rano odprowadzam synka do przedszkola, a później idę do pracy, czyli siadam do biurka i albo coś redaguję, albo przygotowuję ofertę, albo przygotowuję próbkę, albo publikuję coś na Instagramie. 

Staram się edukować autorów e-booków: daję rady językowe, edytorskie, podpowiadam, na co zwrócić uwagę, kiedy się pisze e-booka. I tak mija mi 6 godzin pracy.

Prowadzisz życie, które sama sobie zaprojektowałaś. Tak jak powiedziałaś, tę pracę można świadczyć z każdego miejsca i trzeba ogarnąć jedynie pewne kwestie techniczne czy księgowe. 

Starałam się między wierszami pokazać, że wszystko da się ułożyć, nawet te nieznane sprawy, które czasami wydają się nam straszne. 

Z pomocą innych specjalistów i ekspertów możemy sobie poradzić i jesteś przykładem osoby, która po prostu znalazła dla siebie rozwiązanie. 

Co byś powiedziała dziewczynie, która jest w podobnym miejscu co Ty kiedyś? Miałaś na koncie jeden kurs, teoretycznie mogłaś już pracować.

Nawet jeśli ma się wiedzę językową, to i tak wyniesie się dużo ze Słownej Agentki – zarówno informacji o zasadach poprawności, jak i o biznesie. Nie ma na co czekać. Ja nie żałuję swojej decyzji.

Kiedy szukam czegoś w słowniku, to pamiętam Twoje wyjaśnienia, jak z niego korzystać. To się wydaje proste, a jednak wcale takie nie jest. Bardzo mi to ułatwiłaś; już nie korzystam ze słownika w taki sposób, jak kiedyś – teraz jest to dużo łatwiejsze i przyjemniejsze.

Piękne jest to, że kiedy potrafisz korzystać ze źródeł, ze słowników, z różnych materiałów, to stajesz się samodzielna. Masz w sobie spokój, pewność siebie, szybciej działasz. Czujesz w sobie sprawczość. 

Nie chodzi o to, żeby przywiązać kogoś do mnie, tylko żeby ten ktoś świadomie rozpostarł własne skrzydła i po prostu leciał, wiedząc, jak sobie poradzić. 

Gdzie można Cię znaleźć na co dzień i z kim najchętniej współpracujesz?

Można mnie znaleźć na Instagramie. Najchętniej poprawiam e-booki o rozwoju osobistym, duchowym, bo ten temat bardzo mnie interesuje. Mam już za sobą takie zlecenia, więc wiem, na co zwracać uwagę, żeby e-book był jak najlepszy.

Czyli znalazłaś dla siebie specjalizację, która Cię cieszy i sprawia także pozazawodową przyjemność, bo możesz się rozwijać dzięki tym lekturom.Ostatnia prośba – dokończ zdanie: „Słowna Agentka to…”.

To dodatkowa przeogromna porcja wiedzy – zarówno z zakresu językowego, jak i biznesowego – która bardzo ułatwi życie każdej korektorce.

Kartka
Ewa Binda autorka artykułu
Rozmowę przeprowadziła

Ewa Binda

Do niedawna byłam korektorką i redaktorką, dziś jestem edukatorką i coachką. Łączę wiedzę językową z pracą nad mindsetem i pomagam odważnym kobietom zawojować świat redakcji i korekty. Mój flagowy program to Słowna Agentka – roczny mentoring, dzięki któremu setki kobiet sięgnęło po swoje zawodowe marzenia.

Znasz zasady języka polskiego, ale brakuje Ci zleceń, bo… nie wiesz, jak ogarnąć ten cały biznes?
Spokojnie – to wiedza jak każda inna i można się tego nauczyć. W programie mentoringowym Słowna Agentka uczę nie tylko tego, jak stawiać przecinki, ale również tego, jak zbudować biznes, który działa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Tak, chcę otrzymać prezent! Cokolwiek.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Chcesz, żeby Twój tekst był zniewalająco obłędny?
Chętnie przygotuję dla ciebie ofertę.