PREMIERA: KOREKTORSKI TRENING INTERPUNKCYJNY

Ewa Binda i Gosia Wiśniewska rozmawiają, czy można być korektorką bez polonistyki

Tak, Ty też możesz wkrótce powiedzieć: „Jestem korektorką!”

Z tego artykułu dowiesz się m.in.:

• dlaczego pisarka zdecydowała się na udział w kursie korekty;
• jak mentoring pomaga w pokonaniu chwil zwątpienia;
• czy warto wkraczać do branży, w której konkurencja wydaje się bardzo duża.

Jeśli pracujesz z tekstami – jesteś pisarką, tłumaczką lub copywriterką – to naturalne, że zależy Ci na zgłębianiu wiedzy językowej. Chcesz przecież pisać szybciej i swobodniej, nie martwiąc się o przecinki czy o półpauzy.

Wpadasz więc na świetny pomysł: warto zrobić kurs korekty!

Przeczesujesz internet w poszukiwaniu ofert, a algorytmy podpowiadają Ci kolejne i kolejne… O rety, co wybrać?

Małgorzata Wiśniewska, nasza dzisiejsza rozmówczyni i kursantka programu mentoringowego Słowna Agentka, ma już za sobą podjęcie tej decyzji. 

Zastanawiała się przez rok, ale gdy powiedziała „tak”, nie było odwrotu: zaangażowała się na 100% i niczego nie żałuje! Dzięki temu czuje się dziś pewniejsza siebie, pisząc powieści, a na dodatek zyskała nowy zawód i pomaga swoim piszącym koleżankom. 

Przeczytaj wywiad i skorzystaj z rad, którymi Małgosia chce się z Tobą podzielić.

Spinacz biurowy

Lista najważniejszych wniosków na przyszłość

  • Znajomość zasad poprawności da Ci nie tylko fach w ręku, ale też ogrom satysfakcji.
  • Jedną z najważniejszych umiejętności profesjonalnej korektorki jest umiejętność szukania odpowiedzi i korzystania ze źródeł.
  • Pozwól sobie na wątpliwości – to, że będą się pojawiać, jest nieuniknione. Naucz się jednak z nimi pracować dzięki nastawieniu na rozwój.

Wersja do oglądania

Wersja do czytania

Ewa Binda: Dziś rozmawiamy z Małgorzatą Wiśniewską, kursantką trzeciej edycji programu mentoringowego Słowna Agentka.

Jakie wyzwania lub pragnienia towarzyszyły Ci, gdy zdecydowałaś się na wzięcie udziału w programie?

Małgorzata Wiśniewska: Przeglądałam wiele ofert kursów. Wyskakiwałaś mi dość często. Słuchając Ciebie i czytając Twoją reklamę, stwierdziłam, że to będzie to. Już sam tekst, że nie trzeba mieć wykształcenia polonistycznego, był dla mnie przełomem. Mimo że bardzo chciałam dołączyć, to przez rok tylko obserwowałam Cię w sieci i nie umiałam się zdecydować. 

Ale to zdanie było niesamowite; poczułam, że ja też mogę, że muszę spróbować. I zrobiłam to.

Jakie obawy Ci towarzyszyły? Dlaczego potrzebny był Ci aż rok na decyzję?

W gruncie rzeczy teorię miałam w głowie, ale brakowało mi praktyki. Oczywiście, wiedzy też, bo to, czego się nauczyłam podczas tylu lat, to i tak jest kropla w morzu. Pokazałaś ogrom możliwości, ogrom wiedzy – coś pięknego! 

Starałam się znaleźć kurs, który połączy teorię z praktyką i w którym znajdę wsparcie mentora. U Ciebie każde pytanie znajduje odpowiedź i każda wątpliwość jest wyjaśniana. Tłumaczysz spokojnie, cierpliwie od A do Z, i takie wsparcie było mi właśnie potrzebne. Otrzymałam go bardzo dużo od Ciebie i od innych uczestniczek.

Stworzyłyście świetną ekipę, która dmucha sobie nawzajem w skrzydła i traktuje się po przyjacielsku. To było cudowne. 

Wspomniałaś, że miałaś już podstawy – skąd wcześniej czerpałaś wiedzę?

Jestem pisarką, więc chciałam pisać poprawnie. Wiadomo, że tekst i tak trafia do redakcji i korekty, bo tak to się odbywa w wydawnictwach. Ale mimo wszystko chciałam robić jak najmniej błędów, wyeliminować ich jak najwięcej. 

Zapragnęłam mieć więcej wiedzy, żeby odciążyć inne osoby, ale też dla własnej satysfakcji: żeby wiedzieć, gdzie wstawić przecinek, a gdzie półpauzę, jak zapisać dialogi. To bardzo istotne przy w pisaniu powieści, żeby pani redaktorka nie siedziała cały dzień i nie poprawiała mi dialogów, bo są błędnie zapisane. 

Dążyłam nie do perfekcjonizmu, ale do samozadowolenia.

Powiedziałaś, że ważna była dla Ciebie praktyka, mówiłaś też o wsparciu mentoringowym i odpowiadaniu na różne wyzwania. Zdanie, że nie musisz mieć ukończonej polonistyki, bardzo do Ciebie przemówiło. Co jeszcze sprawiło, że kliknęło i że dołączyłaś do programu?

To już był ten moment. Decydując się na jakiś kurs, muszę mieć świadomość i pewność, że tego chcę. Bo nie sposób jest po prostu zapisać się na kurs i go sobie odbębnić. Kiedy już się zapisujemy, to robimy to zdecydowane, że tego chcemy, że pragniemy coś konkretnego osiągnąć, zrealizować swoje marzenie, swój cel. Tak to u mnie wyglądało. 

To był ten moment, bo myślałam o tym codziennie i za każdym razem, kiedy widziałam Twoją reklamę na Facebooku, myślałam: „Ona mnie tak kusi! To chyba już? To musi być teraz!”. I zdecydowałam, że to ten moment. Byłam pewna, że tego chcę.

Jakie elementy, oprócz wsparcia i praktyki, były dla Ciebie szczególnie istotne?

Myślę, że spotkania na żywo to coś wspaniałego, bo przeczytać regułkę to jedno, w słownikach wszędzie je znajdziemy, ale przedyskutować coś na żywo albo zobaczyć, jak się rozprawiasz z korektą, to jest niesamowite. Uwielbiam to oglądać. Dowiaduję się, jakie jest Twoje rozumowanie, na co zwracać uwagę, jakie niuanse kryją się w tekstach, jakie perełki w nich znajdziemy. 

Najważniejszą kwestią przy podejmowaniu decyzji było to, że mam cały czas możliwość kontaktu z mentorką. To mnie przekonało oprócz tego, że nie trzeba mieć wykształcenia polonistycznego. Byłaś dostępna i rozwiązywałaś wiele problemów. To było coś naprawdę bardzo pomocnego. I jeszcze lekcje z panią Emilią Wojciechowską.

To nasza coachka, która porusza różne kwestie mentalne.

Co poczułaś, kiedy zobaczyłaś, ile materiałów jest w Słownej Agentce? Kiedy zobaczyłaś, że to program roczny? Wiem, że wiele osób rozważających dołączenie do kolejnej edycji boi się, czy da radę.

Materiału było multum, ale mówię przyszłym Agentkom: spokojnie, nie martwcie się, pracujcie w swoim tempie. 

Ewa nie pogania, bo każde zagadnienie trzeba poczuć: przecinki, kropki, duże, małe litery. Macie czas. 

Materiał jest obszerny, ale jest potrzebny każdej z nas, która chce zostać korektorką. Nie bójcie się tego.

Usłyszałam ostatnio od kursantki, która zdała egzamin, że półśrodki dają nam ćwierćrezultaty, i tak to właśnie czuję. Nie chciałam, żeby w Słownej Agentce były jakieś półśrodki, co pociąga za sobą konkretną liczbę materiałów, zagadnień i perspektyw. Wiem, że niektóre rzeczy mogą się wydawać wręcz z kosmosu albo niepotrzebne.

To jeszcze coś dodam dla dziewczyn: nie martwcie się, bo materiały można pobrać. Możecie się uczyć do końca świata, kiedy będziecie miały chęć. One z wami zostają.

Materiały zostają oprócz lekcji wideo, które trzeba sobie obejrzeć i zrobić z nich ewentualnie notatki – to Wasza praca do wykonania. Chciałam podkreślić, że to nie jest program, który sam się przerobi. 

Nie ma presji z mojej strony, żeby robić coś w konkretnym momencie. 

Pamiętasz, jak się uczyłaś? Od czego zaczęłaś – od głównych materiałów ze Słownej Agentki czy od misji językowych?

Zaczęłam od zapoznawania się z terminologią i procesem wydawniczym, a potem przeszłam do Misji #Interpunkcji, bo interpunkcja to mój konik. Po prostu uwielbiam w tym siedzieć, chociaż jest wiele innych ważnych obszarów, np. fleksja. Wszystko jest istotne w pracy korektorki, ale interpunkcja i przecinki to dla mnie po prostu szał. ☺

Miło słyszeć, że jesteś osobą, która pała miłością do przecinków.

Gdybym mogła, tobym je wszędzie wstawiała, ale dzięki Tobie już wiem, że tak nie można.

Intuicję możesz już odłożyć na półkę, bo działasz zgodnie z zasadami. Znajomość pojęć i terminologii też jest niesamowicie istotna, jeżeli chodzi o pewność siebie i postrzeganie samej siebie jako ekspertki.

To też bardzo duże ułatwienie, gdy poszukujemy danego zagadnienia i wpisujemy frazę w wyszukiwarkę – musimy umieć nazwać to, czego szukamy.

Moim celem podczas korekt na żywo czy sesji mentoringowych było to, żeby pokazać Wam, jak szukam informacji, jak znajduję odpowiedź. Zależało mi na tym, żebyście po Słownej Agentce wiedziały, jak samodzielnie odpowiadać sobie na pytania, z którymi zetkniecie się w trakcie pracy. 

W programie były zestawy do korekty i prace domowe, bo liczy się praca własna. Pula zagwozdek językowych jest nieograniczona i kwestia tego, aby wiedzieć, jak szukać – czy to w materiałach ze Słownej Agentki, czy to w poradniach, książkach i słownikach – jest niesamowicie istotna.

Fajnie, że dałaś nam listę miejsc, w których możemy szukać pomocy – zarówno książki, jak i strony internetowe.

To Archiwum korektorki, czyli duży plik z zakładkami, w którym zamieściłam linki i polecane źródła; niektóre materiały są dostępne bezpłatnie. Cieszę się, że to służy, bo praca korektorki to nieustający rozwój i myślę, że najlepiej odbywa się w praktyce. 

A skoro o praktyce mowa: co zyskałaś dzięki udziałowi w Słownej Agentce?

Przede wszystkim uporządkowanie nabytej wiedzy, no i oczywiście pewność siebie. Mam świadomość, że jestem korektorką; mogę śmiało się nią nazwać, i to jest piękne.

Piszę powieści, więc bardzo często zaglądam do odmiany imion i nazwisk. Pomagam też koleżankom: robię dla nich korekty, cały czas trenuję. Bo to nie jest tak, że po kursie od razu będę wszystko wiedzieć. Trzeba umieć korzystać z materiałów i trzeba chcieć z nich korzystać, poszukiwać rozwiązań. Staram się ćwiczyć, żeby udoskonalić siebie i jak najwięcej zapamiętać, bo im więcej się ćwiczy, tym szybciej się zapamięta wszystkie reguły i zasady.

Myślę, że masz bardzo przyjemną pracę – zakładam, że Twoje koleżanki też zajmują się pisaniem beletrystyki. 

Stało się to, czego pragnęłaś: piszesz świadomiej, dzięki czemu możesz poprawiać też czyjeś teksty. Gratuluję Ci tego.

Wszystko dzięki Tobie i Twojemu kursowi. To coś wspaniałego.

Chciałam dodać, że to, co się u Ciebie dzieje, wydarzyło się dzięki Twojemu zaangażowaniu. Mogło być przecież tak, że wykupujesz kurs, a on sobie leży. Ty dołączyłaś i wykonałaś pracę – pobrałaś materiały, zajrzałaś do nich. 

Na początku Słownej Agentki proszę, abyście zobaczyły, z czego składa się ten program; żebyście wiedziały, jakie tematy są zaopiekowane (celowo użyję tego słowa, nielubianego przez niektórych).

Mówimy tu o różnych nieoczywistych rzeczach – nie tylko o imiesłowach przysłówkowych, ale też chociażby o wizji w biznesie. To coś, co początkowo dziwi, i może czujemy, że tego nie potrzebujemy. 

Warto sprawdzić, z czym wiąże się udział w programie. 

Gratuluję Ci, że wykonujesz zadania i wcielasz wiedzę w życie.

Chciałam dodać coś jeszcze. Pamiętam swoje początkowe wątpliwości, że jest tyle korektorek, że po co kolejna i przecież nie dostanę się do tego świata korektorskiego, bo jest zbyt duża konkurencja. 

Podczas spotkania na żywo wytłumaczyłaś nam to: powiedziałaś, że nawet jeżeli jest nas dużo, czemu nie może być nas o dwie, o dziesięć więcej. Jest tylu ludzi, którzy piszą – magisterki, blogi, strony internetowe – i potrzebują korektorek; nie wszystkie z nas zajmują się każdym typem tekstu. 

Wiem, że mogę trafić do kogoś, tylko muszę się pokazać. W innych zawodach też jest wiele osób, ale robią przecież specjalizacje i pracują.

Pamiętam, jak dziewczyny, które już podjęły decyzję, że działają w korekcie, przechodziły gorsze chwile pod tytułem: „To chyba nie ma sensu, jest taka duża konkurencja, co ja tutaj robię?”. Zdarzały się takie momenty mimo tego, że już podęły decyzję, że w to wchodzą. 

To pokazuje, że nieustająco potrzebujemy wsparcia i super jest być w otoczeniu, w którym masz obok mentorkę, która powie: „OK, weź pod uwagę to i to, weź pod uwagę swoje wyróżniki i to, co robiłaś wcześniej. Po drugiej stronie może znaleźć się osoba, która potrzebuje właśnie takiej osoby jak Ty”. 

Często mówimy o pewnym dopasowaniu, o flow i o energii między osobami. Chodzi o to, czy czujemy, że będzie się nam dobrze ze sobą pracować.

Korektorów poszukują autorzy, wydawnictwa. Więc nie ma co się bać. A jeżeli mamy obawy, jak się zareklamować, to po prostu trzeba każdemu odważnie mówić, że jest się korektorką. Ktoś w końcu do nas przyjdzie, bo np. koleżanka powiedziała mu, że robimy korekty. I już mamy klienta, tylko trzeba się odważyć i głośno o tym mówić.

Najpierw trzeba się odważyć, żeby pozwolić sobie na zdobycie nowych kompetencji i wejście do tego świata, a później – żeby ze śmiałością wychodzić do klientów. O tym też dużo mówimy w programie, bo wiem, że kwestie mentalne mogą być blokadą.

Ostatecznie to Ty decydujesz, że coś zrobisz. Ja mogę się starać i wspierać, ale Ty musisz najpierw to poczuć i zdecydować się na działanie.

Okres trwania kursu jest istotny – fajnie, że jest długi, bo możemy dużo przepracować. A wiadomo, że dopadają nas momenty zwątpienia i zniechęcania. Spotkania i grupa dla kursantek na Facebooku pomagają, więc dajmy sobie czas na wątpliwości i przepracujmy wszystko, a potem będzie pięknie. Trzeba dać sobie swobodę.

Bardzo ważne było dla mnie to, żeby stworzyć wystarczająco długi proces – uważam, że wielkie zmiany wymagają czasu. 

W naszej tożsamości do tej pory nie byłyśmy korektorkami, a nagle nimi jesteśmy, albo byłyśmy już korektorkami, ale czułyśmy się niepewnie.

Uzyskanie tak ogromnej wiedzy i tak ogromnego wsparcia to naprawdę wielki plus, ale obawy i tak z nami zostaną. Nie znaczą jednak, że nie jestem korektorką. Mogę przecież zrobić błąd – nic się nie stanie, nikt od tego nie umrze.

Dodam jeszcze uwagę odnośnie do czasu: niekiedy 12 miesięcy mogą być niewystarczające, żeby wszystko wdrożyć i zobaczyć owoce. Istotne jest też to, z czym startujesz, ile czasu możesz poświęcić na naukę, w jakim tempie jesteś w stanie pracować. Po prostu do niektórych rzeczy potrzebujemy więcej czasu, ale to nie jest tak, że rok mija, a Ty zostajesz z niczym. 

Mam nadzieję, że ten proces jest naprawdę transformujący i służy do zmiany perspektywy i postrzegania siebie. Oczywiście, wracają do nas różne obawy i przekonania na temat nas samych, ale w programie mówimy o tym, jak zauważyć te przekonania i jak z nimi pracować. Nad tym pracuje się nieustannie.

Będzie mi smutno, gdy zakończy się nasza edycja, ale wiem, że i tak będę wciąż uczestniczyć w tym programie, bo materiały będą mi służyć już do końca. 

To niesamowite, jak prowadzisz ten kurs. Podczas spotkań na żywo nie ma krytyki, z sercem i ciepłem opowiadałaś, co możemy, a czego nie możemy robić w czasie pracy. To było spokojne i wyważone. Nie czułam się, za przeproszeniem, głupsza, tylko czułam, że zdobywam nową wiedzę, kolejną perełkę, którą zanotuję, żeby nie popełniać więcej tego samego błędu.

Gdzie można znaleźć Cię w sieci?

Na razie można się ze mną kontaktować za pomocą komunikatorów, można znaleźć mnie na Instagramie lub na Facebooku. Mam też na Instagramie profil Fabryka składu książki, bo zajmuję się też przygotowywaniem książek do druku i konwersją do EPUB.

Z jednej strony tworzysz i piszesz powieści, z drugiej – poprawiasz prace koleżanek, a w wolnych chwilach pracujesz też nad składem i konwertowaniem. To pełen wachlarz możliwości.

Sama też wydaję w selfpublisher.com i zlecam korektę, bo jej potrzebuję. Bo to, że jestem korektorką, nie oznacza, że już nikt więcej nie jest mi potrzebny. To bardzo mylne myślenie – druga para oczu jest wskazana przy pracy nad tekstem i zawsze z tego korzystam. Każdy z nas może coś przeoczyć, a ja nie jestem na tyle szalona, żeby robić wszystko sama.

Mimo że wiesz, co i jak, jeżeli chodzi o poprawność językową, to i tak zlecasz pracę.

To, czego ja nie zauważę, zauważy druga osoba.

Dziękuję za rozmowę. Jesteś przykładem osoby, która najpierw dała sobie czas na podjęcie decyzji, a kiedy już ją podjęła, to wykorzystała ten czas, jak mogła najlepiej. Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami, i trzymam kciuki za kolejne projekty: czy to pisarskie, czy to związane ogólnie ze światem wydawniczym.

Dziękuję, to była cudowna przygoda. Gdybym mogła, to zaczęłabym to wszystko jeszcze raz od nowa.Na koniec słowo do przyszłych Agentek: dziewczyny, nie bójcie się, że materiałów jest sporo. One są bardzo istotne, poza tym możecie robić je w swoim czasie i zawsze będziecie miały je do wglądu.

Czyli z odwagą do przodu, bo tylko w ten sposób się rozwijamy.

Kartka
Ewa Binda autorka artykułu
Rozmowę przeprowadziła

Ewa Binda

Nazywam się Ewa Binda – jestem edukatorką, mentorką i coachką.  Pomagam aspirującym korektorkom zdobywać wiedzę i pokazuję, że zmiana ścieżki zawodowej może być początkiem spełnionego życia.

Znajomość zasad języka polskiego może dać Ci satysfakcję, ale również – pieniądze.
Jak sprawić, aby Twoja pasja do języka zmieniła się w stabilny biznes? Odpowiedź znajdziesz w programie mentoringowym Słowna Agentka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Tak, chcę otrzymać prezent! Cokolwiek.

Tak, chcę otrzymać prezent!

.

Chcesz, żeby Twój tekst był zniewalająco obłędny?
Chętnie przygotuję dla ciebie ofertę.