Wersja do oglądania
Wersja do czytania
Ewa Binda: Naszym gościem jest dzisiaj Natalia Leszka – kursantka programu mentoringowego Słowna Agentka.
Czy pamiętasz, jakie myśli towarzyszyły Ci w momencie poszukiwań programu związanego z korektą tekstów?
Natalia Leszka: Dobrze je pamiętam. Leżałam sobie na kanapie w spokojny wieczór i nagle zrodziła mi się myśl: a może by się zająć korektą tekstu? Zaczęłam szukać – oczywiście w internecie – jak to się robi, od czego się zaczyna. I pojawiło się pierwsze błędne przekonanie: przecież ja nie jestem po polonistyce. Wydawało mi się, że w tym zawodzie trzeba mieć skończone studia kierunkowe.
Myśl o korekcie to był impuls, który nie wziął się z niczego: łączył się z moją pasją, jaką jest czytanie książek. Czytam namiętnie od dzieciństwa, odkąd nauczyłam się składać litery. Pytanie, czy dużo czytam, jest trudne, bo do kogo mam się porównać? Ale mam na to sprytną odpowiedź: mówię, że czytam codziennie. To obrazuje, że książki są moją codziennością, są wplecione w moje życie.
Też pewnie tak masz, że czytasz jakąś książkę i widzisz, że brakuje przecinka albo jakieś zdanie niekoniecznie dobrze brzmi. Widzisz, że teksty mogłyby być lepsze, mogłyby być wprowadzone w nich poprawki.
Od jakiegoś czasu czułam w sobie chęć rozwoju. Myślałam, że może by wrócić na studia, może by pójść na jakiś kurs. Miałam potrzebę rozwinięcia się w jakimś kierunku. Nigdy nie interesowałem się np. szydełkowaniem, więc w tym kierunku mojej myśli nie podążały, ale już w kierunku pracy z tekstem i książkami – tak.
Wspominasz o pasji, ale czy wcześniej pracowałaś z tekstami, czy robiłaś coś zupełnie innego?
Pracuję na etacie w firmie szkoleniowo-doradczej i zajmuję się materiałami dla uczestników szkoleń, ofertami, które wysyłamy do klientów, mailami biznesowymi. Od pewnego czasu byłam nieformalnie angażowana do korekty na zasadzie: „Natalia, weź to sczytaj przed wysłaniem”. Działo się tak, bo dużo osób w firmie wie, że czytam książki i mam wyczucie językowe, więc zauważam więcej błędów niż inni.
A więc od jakiegoś czasu trochę już zajmowałam się korektą. Czułam intuicyjnie, że gdzieś brakuje przecinka, ale jeszcze nie wiedziałam dlaczego. Brakowało mi wiedzy, profesjonalnego przygotowania.
Kiedy tamtego dnia poczułam impuls do poszukania kursu korekty, to było tak, jakby w głowie ułożyła mi się układanka: puzzle po prostu się dopasowały.
Miałaś fundament, czyli naturalne wyczucie języka, oraz chęć porządkowania tekstów i postanowiłaś dodać do tego więcej profesjonalizmu, żeby działać w obrębie zasad i reguł.
Pamiętasz, jak długo nosiłaś się z myślą, że chcesz zapisać się na kurs korekty? Dlaczego wybrałaś Słowną Agentkę?
To jeszcze nisza w internecie i nie ma zbyt dużo takich programów. Nie ukrywam, że dużą rolę odegrało Twoje podejście marketingowe i brandingowe. Rozważałam dwie, trzy inne opcje, ale szybko je odrzuciłam. Skupiłam się na zdecydowaniu, czy rzeczywiście wchodzę w korektę; wiedziałam, że jeśli tak, to z Tobą.
Jaki element w mojej komunikacji najbardziej do Ciebie przemówił?
Strona sprzedażowa z opisem Słownej Agentki. Jest pełna informacji, ale nie przeładowana. Odpowiadała na wiele pytań, o których nawet bym nie pomyślała, a jeżeli miałam jakieś pytanie – znajdowałam na niej odpowiedź.
Był tam opis wszystkich modułów. I to było dla mnie wielkie zaskoczenie: teoretycznie uczę się korekty, ale mam też lekcje z coachem, poruszane są kwestie marketingowe, prawne. Myślę, że nie ma na rynku drugiego takiego produktu jak Twój.
Na stronie były opinie innych klientek i naprawdę bardzo dużo informacji, co dla mnie jest na plus i co pokazywało ten program z różnych stron. Już sam opis Słownej Agentki zbijał obawy, czy w zawodzie korektora trzeba być po polonistyce, i wyjaśniał, co trzeba wiedzieć.
Pokazałaś tam po prostu swój profesjonalizm, a dodatkowo przełamałaś bariery, które w sobie miałam.
Trochę nosiłam się z tą decyzją i zadawałam sobie różne pytania: co się stanie, jak nie podążę za tą myślą, a co, jeśli za nią pójdę? Jakie mogą być konsekwencje? Pracuję na etacie, zajmuję się domem i dzieckiem, więc wiedziałam, że będę musiała znaleźć czas na naukę. Bałam się, że może to słomiany zapał, a po miesiącu zmienię decyzję.
Była to też inwestycja finansowa. Ludzie nie czują się dobrze z tym, że najpierw podejmują decyzję, a potem się z niej wycofują. Dlatego bardzo dobrze to przemyślałam.
Z perspektywy czasu wiem, że podjęłam dobrą decyzję, mimo że jest to ogrom pracy i zdarza mi się zastanawiać, czy dam radę. Odkąd jednak biorę udział w kursie, ani razu nie żałowałam swojej decyzji. Program pokazał mi, co oferujesz, a ja się tego zupełnie nie spodziewałam. Jestem usatysfakcjonowana.
Strona prezentująca Słowną Agentkę rzeczywiście jest długa, ale powiedziałaś, że dzięki niej odkryłaś pewne rzeczy. Czasami kiedy działamy na własną rękę, ślizgamy się po powierzchni i nie widzimy pełnego obrazu. Chciałam wznieść się ponad ten poziom i dać Wam wszystkie niezbędne elementy – m.in. informacje o brandingu, prawach autorskich – które są odpowiednio skomponowane.
Liczę, że po drugiej stronie tego programu są zaangażowane osoby. Nie daję sztywnych wytycznych, że w tym tygodniu masz zrobić to czy tamto, a jak nie zrobisz, to odpadasz. Blokujące myśli, które mówią nam coś takiego, często wpływają z nas samych. Za każdym razem powtarzam, że nie narzucam tempa pracy. To jest program rozwojowy z obszaru korekty sięgający głęboko. Trzeba być jednak gotowym na samodzielność.
Jak do tego podeszłaś, skoro miałaś pracę na etacie i dziecko?
Wiele razy mówiłaś, żeby dzielić naukę na etapy. Na platformie jest ogrom wiedzy, ale możemy wybrać, czego się uczymy, bo może nie każdy potrzebuje wszystkiego. To podejście dało mi poczucie wolności i odpowiedzialności.
Nie jestem produktywna wieczorami, bo wieczór to dla mnie czas relaksu i czytania książek, więc uczę się rano przed pracą. Czytam notatki, odpalam filmiki, robię zestawy do korekty.
Każdy z nas ma jednakową dobę, która ma tyle samo minut i godzin. Chodzi więc o planowanie. To nie zawsze przychodzi łatwo; w nawale codziennych obowiązków trzeba znaleźć moment, który można dla siebie wydrzeć. Każdy z nas ma inną sytuację – ktoś jest na etacie, ktoś jest freelancerem – ale jeśli decyduje się na program, to musi po prostu uszczknąć trochę czasu na naukę.
Podkreślam, że to program dla osób, które są gotowe, aby zaangażować się w niego przez rok. On nie trwa kilku miesięcy właśnie dlatego, aby dać kursantkom wolność i możliwości wyboru: jaki kawałeczek wiedzy mnie teraz interesuje? Co jest mi w tym momencie potrzebne? Zaangażowanie i odpowiednie nastawienie to priorytety.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz, która mnie do Ciebie przekonała – robisz cyklicznie bezpłatne webinary o tym, czy warto zostać korektorką. Pamiętam, że już podjęłam decyzję, że tak, wchodzę w to, ale dla pewności wzięłam jeszcze udział w webinarze. Zrobiłam to, bo ważne było dla mnie, żeby poczuć, że jest nam ze sobą po drodze.
Tak naprawdę to, co oferujesz, to nie kurs, ale program mentoringowy: mamy spotkania na żywo, nagrania lekcji. Trudno mi sobie wyobrazić, że miałabym przechodzić przez ten program, gdybym nie czuła się z Tobą dobrze. To, że w nim jestem, to zasługa Twojego podejścia i Twojej energii. Poczułam, że chcę wziąć udział w czymś, co tworzysz, że odpowiada mi Twój sposób mówienia, Twój sposób przekazywania wiedzy.
To jak z trenerem personalnym – jeśli będzie kogoś drażnił, to ten ktoś straci motywację, żeby chodzić na siłownię. Tak więc w dużej mierze poszłam po prostu za Tobą. Podczas wymiany maili czy w trakcie korekt na żywo mam poczucie, że chcę przejść ten kurs z Tobą, że mi pasujesz.
Kiedyś wykupiłam kurs i okazało się, że prowadzący miał wadę wymowy – to był szczegół, ale sprawił, że nie przerobiłam tego kursu. Czasem liczą się takie drobiazgi, jak tembr głosu czy energia danej osoby. Często nawet poprzez mail potrafimy wyczuć, czy jest nam z drugą osobą po drodze.
Korespondencja z Tobą to też ważny element programu. Kiedy widzę maila od Ciebie, to od razu go odczytuję. Maile są długie, bo niczego w nich nie brakuje: są odnośniki, linki, kącik motywacyjny, przemycanie wiedzy. Jestem pełna podziwu; to jest świetnie zrobiona robota.
Włożyłaś w to ogrom pracy; wszystko jest bardzo profesjonalnie przygotowane. Nie spodziewałam się tego. Ktoś, kto dołącza do programu, nawet nie wie, co go tam czeka.
Miło to słyszeć. Z mojej perspektywy byłaś po prostu idealną osobą, która postanowiła, że wchodzi w to, przyjęła to, co mam do zaoferowania, i korzysta z tego.
Jak mogłabyś podsumować to, co zyskałaś dzięki udziałowi w Słownej Agentce, nie tylko w swoim życiu zawodowym, ale też mentalnie?
Naturalnie ciśnie się na usta pierwsza odpowiedź: że zyskałam wiedzę i umiejętności z zakresu zasad gramatyki. Natomiast mam taką refleksję, że cieszę się z podjętej decyzji i mam poczucie, że poszłam za głosem serca. Myślę, że warto realizować pragnienia i czasami trzeba coś dla nich poświęcić. To nie jest prosta droga. Jakiś czas temu znalazłam fajny cytat: „Kiedy w głowie rodzi się pytanie, to serce zna już odpowiedź”.
To jest świetne podsumowanie tego, żeby realizować swoje pomysły i marzenia. Kiedy coś się naprawdę czuje i chce się za tym pójść – trzeba iść. Twój program to pokazuje. Praca z coachem i elementy niezwiązane z gramatyką wzmacniają naszą motywację. Pokazują nam, jak działamy, jak reagujemy na krytyka wewnętrznego. To dodało mi wiary w siebie i utwierdziło w tym, żeby stać się sobą.
Usłyszałam kiedyś od jednej z kursantek, że to niesamowite, że w czasie robienia korekty też można być sobą.
Starałam się Wam pokazać, że nie ma jednej słusznej drogi. Oczywiście są kwestie niepodlegające dyskusji, ale przez tę pracę też można wyrażać siebie.
Ty robisz to nie tylko poprzez korektę i redakcję, ale także poprzez pisanie recenzji. Czy możesz opowiedzieć o tym coś więcej?
To jest kolejny puzzel, który dołożyłam do swojej układanki. Jakiś czas temu uzmysłowiłam sobie, że tak naprawdę dużo obracam się w pracy z tekstem. Połączyłam to z czytaniem i postanowiłam założyć fanpage na Facebooku i na Instagramie, gdzie będę pisała o książkach. To była też odpowiedź na prośby znajomych: „No już mogłabyś zacząć pisać o tych książkach, a nie tylko je czytać. Załóż w końcu blog”.
Założyłam więc profil na Facebooku Ostatni akapit. Ostatnie zdanie – Natalia Leszka. Zapraszam do zaglądania i interakcji. Po czytaniu i sprawdzaniu tekstu jest to dla mnie wskoczenie na kolejny poziom – pisania o książkach. Daje mi ogrom satysfakcji.
Wiem, że robisz to na zlecenie pewnego wydawnictwa.
Nawiązałam już współpracę z dwoma wydawnictwami, dla których recenzuję książki. To bardzo fajna droga zawodowa.
A odnośnie do drogi, to Twój program mentoringowy działa tak, jakbyś stawiała znaki, pokazywała nam, w którą stronę iść, ale to my jesteśmy na tej drodze i to my musimy ostatecznie wybrać kierunek. Dużo mówisz o wolności, o wyborze, o podejmowaniu decyzji – to jest super. Nie mogłabym trafić lepiej.
Dodam na koniec, że z jednej strony pokazuję Wam możliwe kierunki, z drugiej strony moją rolą jest też towarzyszenie, ale nie popycham Was do niczego. Bardzo często w kontekście Słownej Agentki pojawia się słowo „motywacja”, ale jeśli ktoś oczekuje, że ja go po prostu popchnę do pracy, to nie odnajdzie się w programie. Tu liczy się duża wewnętrzna odpowiedzialność za własne działania, bo nikt nie ma takiej mocy, żeby wpłynąć na drugiego człowieka.
Podjęcie decyzji to jedna rzecz, ale w połączeniu z Twoim wsparciem – bo to jest pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o Twojej roli w programie – to zestaw idealny. To my decydujemy, kiedy będziemy się uczyć i jak to wszystko rozegramy, ale jesteś obok i nam towarzyszysz. Nie popychasz nas na siłę, bo to nie jest odpowiedni sposób budowania w ludziach motywacji.
Super mieć przy sobie kogoś, kto pomaga – mentora, a Ty właśnie jesteś mentorką. Opowiadasz, że rozwijasz się w tym zakresie, i to naprawdę bardzo czuć. Dlatego ten program mentoringowy jest szczególny: zarówno ze względu na merytorykę, jak i na Twój udział. Cieszę się po prostu, że to Ty go prowadzisz, a nie ktoś inny.
Umieściłam na stronie sprzedażowej diagram w postaci dwóch nakładających się na siebie kół: z jednej strony jest kursantka, z drugiej – ja. To pokazuje, że Wasz sukces jest wynikiem naszego współdziałania.
Bardzo się cieszę, że z tego skorzystałaś, że powiedziałaś sobie „tak”, bo to jest kwestia powiedzenia tego przede wszystkim sobie. Trzymam kciuki za Twoje działania związane z tekstami, nie tylko w zakresie korekty i redakcji.